Państwo Fiszerowie z Helu utknęli w korku w drodze do porodu. Ciężarna kobieta mogła rodzić w lesie
Jadąc z Helu do Pucka na porodówkę utknęli w korku, który utworzył się po tym, jak cysterna uderzyła w osobowe auto. Agata Fiszer bała się, że urodzi synka w aucie.
Agata Fiszer obawiała się, że nie zdąży do szpitala na czas.
– Jechaliśmy z mężem Kamilem powoli, bo droga była śliska – wspomina młoda mama. – Nagle tuż za Helem Bór utknęliśmy w korku. Mąż poszedł sprawdzić, co spowodowało zator.
Okazało się, że szosę tarasuje cysterna, która zderzyła się z samochodem osobowym.
– Już zaczęliśmy panikować – przyznaje Agata Fiszer. – Na szczęście, na miejscu był lekarz. Starał się mnie uspokoić, że wszystko będzie dobrze. Przez radio wezwano karetkę z Władysławowa.
W tym czasie strażacy usunęli nieco cysternę, tak by można było przejechać. Niespokojna przyszła mama czekała na ambulans, który zabrał ją do szpitala w Pucku.
– Mimo, że minęliśmy już korek i przed nami była już czysta droga, to wciąż bałam się, że do porodu dojdzie w karetce – wspomina helanka.
Na szczęście medycy mama i czekający na poród bobas zdążyli dojechać na czas. W szpitalu, w normalnych warunkach urodził się mały Nikodem. Mama i dziecko czują się dobrze.
Źródło: hel.naszemiasto.pl
Dodaj komentarz