Za ok. dwa lata szybciej, wygodniej i bezpieczniej pojedziemy z Redy do Helu. Póki co, trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo będą kłopoty. A i dworce niewiele się zmienią.
We wtorek specjalnym szybusem w liczącą ponad 60 km trasę kolejową Reda-Hel wybrali się przedstawiciele PKP Polskich Lini Kolejowych. Razem z nimi był też przedstawiciel włoskiej firmy Salcef, która przetarg na modernizację lini kolejowej wygrała. Oglądano trasę, która zacznie się zmieniać od przyszłego roku. Specjalnie wygodnie nie było, bo pojazdem trzęsło na trasie. Ale być wygodnie nie mogło, bo…
– To stare, drewniane podkłady i stykowe szyny – tłumaczy Leszek Lewiński, zastępca dyrektora PKP PLK SA Gdynia. – Stąd charakterystyczny stukot. No i prędkość.
Komfort jazdy zmienić się ma, gdy Włosi wymienią podkłady i szyny na bezstykowe. Wówczas powinno być też ciszej.
Oraz bezpieczniej, bo na ok. 25 przejazdach zostaną zainstalowane tzw. aktywne urządzenia zabezpieczające. To automaty, które będą wykrywać czy zbliża się pociąg i np. załączać sygnalizację lub spuszczać szlabany. Takie urządzenia pojawią się m.in. we Władysławowie, gdzie w ostatnim roku doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem pociągów.
25 przejazdów to i tak mało – bo tych na trasie z Redy do Helu jest… 99. Na razie wybrano te najbardziej newralgiczne – z uwagi na cenę. Instalacja sprzętu na jednym przejściu kosztuje od 800 tys. zł do nawet miliona.
Żródło: naszemiasto.pl
Dodaj komentarz